Życiorys św. Jana Sarkandra
Jan Sarkander był synem Grzegorza Macieja Sarkandra i Heleny z Góreckich. Urodził się w Skoczowie, w ówczesnym Księstwie Cieszyńskim, 20 grudnia 1576 r.
Był to okres nasilonych walk politycznych, społecznych i religijnych. Po śmierci ojca 12-letni Jan Sarkander przeniósł się wraz z matką i rodzeństwem do Przybora na Morawach. Tam uczęszczał do szkoły parafialnej, a po jej ukończeniu w 1593 r. — do kolegium jezuickiego w Ołomuńcu. Przy tej szkole założył Drużynę Mariańską, której został przewodniczącym. Już wtedy odznaczał się nabożeństwem do Matki Boskiej i zapragnął nawiedzić klasztor paulinów na Jasnej Górze.
8 czerwca 1597 r. zapisał się na wydział filozoficzny uniwersytetu ołomunieckiego, prowadzony przez jezuitów. Studia przerwał po dwóch latach, gdy w mieście z powodu «morowego powietrza», czyli zarazy zamknięto wtedy wszystkie szkoły.
W 1601 roku Jan Sarkander podjął studia na Uniwersytecie Karola Pradze, w kolegium św. Wacława. 9 maja 1603 roku uzyskał stopień doktora nauk filozoficznych. Według przekazów był pilnym i zdolnym studentem. Wymieniony został wśród najważniejszych absolwentów uczelni w dziele J.F. Hammerschmidta Prodromus gloriæ Pragenæ. To tam Jan postanowił zostać kapłanem.
W 1604 r. rozpoczął w Grazu studia teologiczne. Po pięciu latach otrzymał święcenia diakonatu z rąk kard. Franciszka Dietrichśteina, a trzy dni później, 22 marca 1609 r. w Brnie przyjął święcenia kapłańskie.
W ciągu jedenastu lat pracował w sześciu parafiach. Biskup przeznaczył młodego kapłana na wikariusza do Jaktaru, koło Orawy. Następnie powierzono mu podobne stanowisko w Uszczowie, gdzie został aresztowany pod zarzutem udzielania bratu, Mikołajowi, pomocy w jego ucieczce z więzienia. W więzieniu w Kromierzyżu Jan spędził 8 miesięcy. Po uwolnieniu z więzienia Jan wędrował po różnych parafiach jako wikariusz, wreszcie w roku 1616 został mianowany proboszczem w Holeszowie, który w tym czasie był siedzibą hetmana morawskiego Ladislava Popela z Lobkovic.
Popiel odebrał kościół parafialny husytom i jako katolik oddał go jezuitom. Ci zaproponowali na proboszcza św. Jana Sarkandra. Znany był on już bowiem wtedy jako niezłomny obrońca wiary. Gorliwy proboszcz z pomocą nie mniej gorliwych jezuitów zabrał się do odzyskania utraconych owieczek. W ciągu jednego roku zdołał przywrócić Kościołowi katolickiemu 250 innowierców. To ściągnęło na niego prześladowania ze strony husytów i protestantów. Doszło do tego, że urządzano na niego zamachy. Przez pewien czas nie mógł nawet odprawiać Mszy świętej, ale musiał się ukrywać. Duszpasterstwo Jana Sarkandra było utrudnione powstaniem protestantów przeciwko monarchii habsburskiej. Hetman Lobkovic został uwięziony, kard. Dietrichśtein, a także kanonicy ołomunieccy i liczni duchowni katoliccy zostali aresztowani, zaś jezuici wypędzeni.
Kiedy w 1618 r. wybuchła wojna trzydziestoletnia, przynaglony przez swoich parafian, opuścił Holeszów. Jako pielgrzym udał się do Częstochowy i to właśnie stało się przyczyną posądzenia go o przymierze z wojskiem, z tak zwanymi lisowczykami, którzy z Polski przyszli na pomoc cesarzowi. Spędził tam miesiąc.
Kiedy wracał zatrzymał się w Rybniku. To tutaj dowiedział się, że luteranie zajęli kościół w Holeszowie. Udał się przeto do Krakowa, gdzie zamieszkał w jednym z klasztorów. Ponieważ nie przyjęto jego rezygnacji z urzędu proboszcza, wrócił na swoją placówkę. W lutym 1620 r. na Morawy wtargnęło wojsko polskie — lisowczycy, którzy pustoszyli majątki szlachty protestanckiej. Na wieść o tym, że zbliżają się do miasta, Sarkander zgromadził w swoim kościele prawie wszystkich mieszkańców, wśród których byli zarówno katolicy, jak i protestanci. Razem z nimi udał się w procesji eucharystycznej naprzeciw nadciągającym żołnierzom, wierząc, że uszanują Najświętszy Sakrament i nikogo nie skrzywdzą, l rzeczywiście, lisowczycy oszczędzili Holeszów i poszli dalej.
Protestancki sędzia Wacław Bitowsky właśnie w tym widział konkretny dowód przymierza Jana Sarkandra z lisowczykami. Uwięził Jana Sarkandra w Ołomuńcu i prowadził przesłuchania. Podczas przesłuchań stosowano ówczesne tortury. Podczas czwartego przesłuchania 18 lutego 1620 roku jeden z sędziów wprost zmuszał Jana Sarkandra, aby zdradził, z czego spowiadał mu się Ladislav Popel w sprawie przygotowania najazdu wojska na Morawy. Jan Sarkander odpowiedział, że z najazdem lisowczyków nie miał nic wspólnego, a tajemnicy spowiedzi św. nigdy nie zdradzi. Pytania te były powtarzane podczas kolejnych przesłuchań, a milczenie oskarżonego próbowano złamać stosując coraz bardziej okrutne tortury. Wśród obelżywych słów usiłowano wymusić na proboszczu przyznanie się do zdrady stanu i narodu przez sprowadzenie najeźdźców. Chciano w ten sposób ukuć powód do powszechnego prześladowania katolików. Kiedy zaś kapłan nie chciał się przyznać do winy, której nie popełnił, zastosowano tortury. Wyciągnięto go "na skrzypcach", tak że pękały na nim ścięgna i wychodziły kości ze stawów. Potem zaczęto mu piersi palić zapalonymi pochodniami. Po czwartym przesłuchaniu (17 II) zarzucono mu wprost, że u niego spowiadał się wielkorządca Moraw, dlatego musi powiedzieć, jakie mu on tajemnice zwierzył. Ponieważ Męczennik stanowczo odmówił, ponownie zaczęto rozciągać jego ciało, przypalać ogniem, głowę ściskać żelazną obręczą, do nóg przywiązywać kamień, by mięśnie i ścięgna naciągnąć aż do zerwania. Co pewien czas zdejmowano ofiarę i grożono nowymi katuszami, byle zmusić ją do obciążających zeznań. Tortury te trwały 3 godziny. Kiedy odniesiono kapłana do więzienia, był to już na pół żywy. Jan miał jednak zdumiewająco odporny organizm. W więzieniu męczył się jeszcze miesiąc.
Modląc się do końca, także za swoich oprawców, Sarkander godnie znosił straszliwe cierpienia. Szczególnie wiele wysiłku i pobożności wkładał w modlitwę brewiarzową. Kartki brewiarza przewracali mu odwiedzający go, a gdy nikogo nie było, czynił to sam za pomocą języka. Po czterech tygodniach od ostatniego przesłuchania, 17 marca 1620 r. zmarł na skutek doznanych obrażeń.
Dopiero po 7 dniach udało się katolikom wydobyć jego ciało z więzienia. Ubrano je w szaty liturgiczne i urządzono pogrzeb. Protestanci jednak rozbili pochód.
Dopiero po długich zabiegach udało się uzyskać zezwolenie na pochowanie św. Jana Sarkandra w kościele NMP w Ołomuńcu, w kaplicy św. Wawrzyńca.
Wieść o jego straszliwej śmierci rozniosła się po całym kraju. Wierni zaczęli go czcić jako męczennika za wiarę i wierność tajemnicy spowiedzi oraz wzywali go jako opiekuna niebieskiego. Do miejsca grobu zaczęły napływać pielgrzymki.
Po upływie 100 lat kardynał Wolfgang Schrattenbach rozpoczął proces beatyfikacyjny ks. Jana. Jego ciało znaleziono wówczas w takim samym stanie, w jakim zostało pochowane.
Grób Męczennika nawiedzili m.in.: król polski, Jan III Sobieski, cesarz Karol VI i Franciszek I oraz cesarzowa Maria Teresa. Z chwilą rozpoczęcia procesu kościelnego przy grobie Męczennika było już ok. 1200 złożonych wot.
Papież Pius IX zaliczył Jana Sarkandra w poczet błogosławionych w roku 1859.
Na prośbę biskupów z Ołomuńca i Katowic 31 lipca 1981 r. rozpoczęto proces kanonizacyjny. Warunkiem był jeden nowy cud za wstawiennictwem świętego, który by zatwierdził papież. Tego cudu udzielił nam Bóg przez uzdrowienie proboszcza Skoczowa Karola Pichy. Odpowiedni dekret był ogłoszony 2 kwietnia 1993 roku.
5 kwietnia 1993 roku papież Jan Paweł Il zdecydował się zapisać błogosławionego Jana Sarkandra na listę świętych. 21 maja 1995 roku w Ołomuńcu papież Jan Paweł II kanonizował Jana Sarkandra. Następnego dnia udał się do miejsca narodzenia św. Jana Sarkandra, do Skoczowa, gdzie na wzgórzu Kaplicówka sprawował mszę świętą dziękczynną.
Większość relikwii i czaszka św Jana Sarkandra znajduje się w katedrze ołomunieckiej, pozostała część w kościele świętego Michała oraz na innych miejscach. W kaplicy nazywanej "Sarkandrowka" przechowuje się pamiątki związane z jego śmiercią męczeńską jak na przykład tzw. "skrzypiec" - koło tortur, studnia, kamień nagrobny itd. W Skoczowie upamiętniają go trzy kaplice: pierwsza w domu rodzinnym, druga w miejscu, gdzie był ochrzczony i trzecia na pagórku nad miastem.
Kościół katolicki obchodzi liturgiczne wspomnienie św. Jana Sarkandra 30 maja.